wtorek, 28 stycznia 2014

PRZYJACIEL


     Historia prawdziwa w siedmiu odsłonach, w wielu odcinkach,
                       dedykowana OLI – mojej chrzestnej cόrce
                         (Powroty dobrych fal, 2011, str. 167-187)
      
 Odsłona V, odcinek 14
Za głównym ołtarzem kaplicy w Ostrzeszowie
jest miejsce, które w języku codziennym nazywa się
chórek, prywatne miejsce na modlitwy nowicjuszek.
Pobernardyńskie stalle pozwalają odejść od gwaru
i wejść w siebie, wysoko umieszczone okna
wpuszczają tylko deszcz i słońce.

Przyjaciel od franciszkanów
zachował tu dla mnie jedno ze Swych
najpiękniejszych wyobrażeń. Krucyfiks z chórku,
mniej naoczny w komunikowaniu męki krzyżowania,
przemawiał wprost.
Napięte żyły Ramion poruszały mocniej niż broczący
Bok. Pochylona nisko Głowa zakrywała ból konania,
wyryty na Obliczu.

Z jednego tylko miejsca
patrzyło się prosto w półprzymknięte oczy Miłości,
Tej Miłości, która umiała rozmawiać,
bo cała była słuchaniem.

U Tej Miłości żebrałam o znak.
              Ostateczny. Osobisty. Oblubieńczy.