Historia prawdziwa w siedmiu odsłonach, w
wielu odcinkach,
dedykowana OLI – mojej chrzestnej cόrce
(Powroty dobrych fal,
2011, str. 167-187)
Odsłona
V, odcinek
14
Za głównym ołtarzem kaplicy w
Ostrzeszowie
jest miejsce, które w języku codziennym
nazywa się
chórek, prywatne miejsce na
modlitwy nowicjuszek.
Pobernardyńskie stalle
pozwalają odejść od gwaru
i wejść w siebie, wysoko
umieszczone okna
wpuszczają tylko deszcz i słońce.
Przyjaciel od franciszkanów
zachował tu dla mnie jedno ze
Swych
najpiękniejszych wyobrażeń.
Krucyfiks z chórku,
mniej naoczny w komunikowaniu
męki krzyżowania,
przemawiał wprost.
Napięte żyły Ramion poruszały
mocniej niż broczący
Bok. Pochylona nisko Głowa zakrywała
ból konania,
wyryty na Obliczu.
Z jednego tylko miejsca
patrzyło się prosto w półprzymknięte
oczy Miłości,
Tej Miłości, która umiała
rozmawiać,
bo cała była słuchaniem.
U Tej Miłości żebrałam o znak.
Ostateczny. Osobisty. Oblubieńczy.