piątek, 17 stycznia 2014

PRZYJACIEL


             Historia prawdziwa w siedmiu odsłonach, w wielu odcinkach,
                                   dedykowana OLI – mojej chrzestnej cόrce
                                     (Powroty dobrych fal, 2011, str. 167-187)

Odsłona III, odcinek 8
Furta kaliskich nazaretanek zaszczebiotała
gościnnym szczebiotem drobnej osóbki z wielkim
kluczem. Znalazłam się u zbiegu dwóch korytarzy.
Jednym, jaśniejszym i dłuższym odpłynęła zwinna
klucznica, by powiadomić przyjaciółkę mamy
o moim przybyciu. Drugi, mroczniejszy, choć krótszy,
został sam na sam ze mną. Spojrzałam,
a on pobiegł odważnie moim spojrzeniem,
przeskakując blade okna od wirydarza.
Gdy zatrzymał się na przeciwległym krańcu
wydawało mi się, że mam widzenie albo, że śnię.

Ale nie śniłam.
Na ścianie, na wprost drzwi, przy których stałam,
był On. Mój Przyjaciel z franciszkańskich krużganków,
rozpięty na Drzewie. Wypełniał spowitą mrokiem
głąb korytarza i zamykał go. Tak samo wysoki,
tak samo nisko zawieszony.

Wystający gwóźdź trzymał złączone stopy,
tuż nad posadzką.