poniedziałek, 13 stycznia 2014

PRZYJACIEL


     Historia prawdziwa w siedmiu odsłonach, w wielu odcinkach,
                       dedykowana OLI – mojej chrzestnej cόrce
                         (Powroty dobrych fal, 2011, str. 167-187)

Odsłona II, odcinek 5
O pójściu za Najpiękniejszym z Synów Ludzkich nie myślałam,
gdy byłam dzieckiem, bo i pojęcia nie miałam, 
że takie pójście jest możliwe.

Do siedemnastego roku życia ani jedna z moich codziennych dróg
nie prowadziła nad galilejskie brzegi powoływanych. 
Z okna Jagiellonek, czyli z mojej szkoły, widziałam co prawda mur, 
a za murem ogród nazaretanek i pochylone w ogrodzie 
postacie szarych kobiet. Nie wspominam jednak, 
by oprócz szarości, coś uderzało w tym widoku. 

Przyjaciel z franciszkańskich krużganków 
także nie zdradzał żadnych powiązań ze szkolnym moim
krajobrazem.
Nasza historia była tylko nasza i nie była nawet historią,
bo nic poza moim wchodzeniem do krużganków
i wychodzeniem z krużganków się nie działo.

Chyba że tęsknotę nazwie się dzianiem.
Tęsknota działa się na pewno.