Nauczyłam się, że
dla modlitwy nie ma już imion,
ktόrych by ludzki język nie przywołał,
a przecież serce ciągle smakuje
jej nowość poranną i
wieczorną,
i gdy słońce wysoko.
Krystaliczność jej mowy bezsłownej
zbiera szepty z warg, płatek
po płatku
aż się wysypie tęcza.
Z CYKLU Nauczyłam się, że...
Z CYKLU Nauczyłam się, że...